Po jednej stronie Klasycznybył Kylian Mbappé. Byli Vinícius Jr. i Jude Bellingham. Byli panujący mistrzowie Europy, najnowsza fala Galácticos, najbardziej przerażający atak w piłce nożnej, dzięki któremu Real Madryt był zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w La Liga.
Z drugiej strony, po stronie Barcelony, nie było strachu.
Zamiast tego pojawiła się odważna pułapka spalonego, która udaremniła i sfrustrowała Real Madryt; a w drugiej połowie wystąpił Robert Lewandowski.
W sobotę Lewandowski strzelił dwa gole w ciągu trzech minut, uciszając madrycki stadion Santiago Bernabéu i otwierając pierwszą w sezonie bramkę Klasyczny. Nastoletnia sensacja Barcelony, Lamine Yamal, ostatecznie zdobył trzeciego gola. Niedługo potem Raphinha przypieczętowała zasłużone zwycięstwo 4:0.
Ale historia gry rozwinęła się w fascynującej pierwszej połowie. Raz po raz Real Madryt biegł do przodu. I raz po raz Mbappé napotykał trudności w wyniku strategii, której zdaniem ekspertów Barcelona z pewnością nie zastosowałaby przeciwko mistrzom.
Pod wodzą niemieckiego menadżera Hansiego Flicka Barca w tym sezonie naciskała i zmuszała przeciwników do poddania się. Napastnicy polowali na piłkę. Obrońcy utrzymywali niebezpiecznie wysoką linię, która ogranicza przestrzeń przed nimi i przechyla boisko, umożliwiając Barcelonie grę w ataku przez 90 szalonych minut.
Ale jeśli zrobiliby to przeciwko Mbappé i Viniemu, przypuszczano, że mając za sobą tak dużo miejsca, zostaliby ukarani.
„Jeśli będą grać w ten sposób, stracą bramkę za bramką” – ostrzegł komentator ESPN Steve McManaman na początku sobotniego meczu.
Barca jednak nie zawiodła. Nie tylko „grali w ten sposób”, ale także fachowo grali na wysokich pozycjach. W ciągu pierwszych 36 minut meczu osiem razy złapali Real Madryt na spalonym. (Osiem! W 36 minut!) Mbappé błędnie mierzył czas bieg za biegiem. Kibice na Bernabeu wściekle machali rękami, ale każda decyzja była trafna, ponieważ pomoc Barcelony była aktywna, a obrońcy zsynchronizowani.
W 30. minucie Mbappé strzelił gola, ale VAR unieważnił bramkę, ponieważ zabrakło mu połowy długości ciała.
Vini raz przełamał pułapkę, ale minął najbliższy słupek. I to był, oficjalnie, jedyny strzał Realu Madryt w całej pierwszej połowie, ponieważ pozostałe zostały unieważnione przez flagę sędziego asystenta.
Przez większą część połowy Barca zdawała się stąpać po przysłowiowym cienkim lodzie. Jednak pod rządami Flicka, który wdrażał podobny styl na czele Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec, katalońskie dzieciaki oswoiły się już z ryzykiem. Zaakceptowali nieodłączne pułapki tej strategii. Uwierzyli w przekonanie, że korzyści przewyższają ryzyko. I rozkwitły.
Stworzyli więcej oczekiwanych bramek (xG) niż jakikolwiek inny zespół w europejskich ligach Wielkiej Piątki ze znaczną przewagą. Do tej pory strzelili 37 goli w 11 meczach La Liga.
Przyłapali przeciwników na spalonym aż 77 razy, czyli ponad dwa razy więcej niż jakakolwiek inna czołowa drużyna w Hiszpanii, Anglii, Niemczech czy Włoszech.
W sobotę Mbappé wreszcie pokonał pułapkę w 71. minucie. Jego strzał został jednak obroniony, a poza tym szaleńczy atak Barcy zrobił swoje. Marc Casadó odblokował Real Madryt pięknym podaniem prostopadłym. Lewandowski pokonał niechlujną pułapkę spalonego Madrytu, zdobywając pierwszego z dwóch goli.
Jego drugi strzał był główką. Następnie Yamal i Raphinha dodali do wyniku. Co ciekawe, Real Madryt czuł się jak zespół, który był zaskoczony wielką okazją. Barca po zdecydowanym zwycięstwie skoczyła do 30 punktów i ma sześć przewagi nad prowadzącym w La Liga Madrytem.