Specjaliści od finansów nie są pod wrażeniem, sądząc po wynikach indeksu FTSE 100 i, co bardziej niepokojące, rentowności brytyjskich obligacji.
Indeks FTSE skupiający największe notowane na brytyjskiej giełdzie spółki blue chip spadł dziś o ponad 1%, kontynuując wczorajszą wyprzedaż.
Inwestorzy nie są zadowoleni, że Reeves obciążył brytyjskie firmy podwyżkami podatków o wartości 25 miliardów funtów. Aby przetrwać, szefowie będą ciąć płace, zwalniać miejsca pracy i ograniczać inwestycje. To uderzy w gospodarkę.
Wielka Brytania przetrwa okres zmienności na giełdzie. Ceny akcji cały czas rosną i spadają. Wpływ na nie ma wiele czynników, nie tylko budżet.
Jest na przykład drobna sprawa dotycząca wyborów prezydenckich w USA w przyszły wtorek. Zamiast tego inwestorzy wkrótce będą się tym martwić.
Oto, o co się martwię.
Rynek obligacji także nienawidzi budżetu i z każdą minutą staje się on coraz bardziej podejrzliwy. Ma też ogromną moc, by zaszkodzić Wielkiej Brytanii, jak odkryła krótkotrwała premier torysów Liz Truss.
Większość ludzi jednak nigdy nie poświęca chwili rynkowi obligacji. A jednak jest większa niż wszystkie giełdy świata razem wzięte.
Składa się z dużych inwestorów instytucjonalnych, którzy chcą inwestować ogromne sumy w aktywa o niskim ryzyku i przynoszące dochód, głównie w obligacje rządowe.
Obligacje rządowe Wielkiej Brytanii, zwane obligacjami skarbowymi lub obligacjami złoconymi, powinny wiązać się z najniższym ryzykiem ze wszystkich. Już nie.
Jak widzieliśmy pod rządami Liz Truss, jeśli inwestorzy obligacji uważają, że rząd Wielkiej Brytanii stracił kontrolę nad naszymi finansami, żądają dodatkowych odsetek za udzielenie nam pożyczek.
W efekcie stopy procentowe wystrzeliły w górę. Oznacza to, że obsługa naszych długów nagle co roku kosztuje dodatkowe miliardy funtów. A może dziesiątki miliardów.
To dlatego oprocentowanie kredytów hipotecznych przekroczyło 6% po fiasku minibudżetu Truss we wrześniu 2022 r. Zniknęła w ciągu kilku dni.
Rynek obligacji ją wykończył. Powodem były gwałtowne wzrosty stóp procentowych 10-letnich obligacji z 3,03% do 4,42% w nieco ponad miesiąc.
Dziś po południu rentowność złota osiągnęła 4,5%. To więcej niż w przypadku Trussa. Tak zwani „strażnicy obligacji” powracają do władzy i chcą ten krawat dla Rachel Reeves.
Strażnicy obligacji to inwestorzy obligacji, którzy karzą rządy za utratę kontroli nad finansami swojego kraju.
Podobnie jak Liz Truss.
Podobnie jak Rachel Reeves też mogłaby to zrobić.
Wczoraj kanclerz ogłosiła podwyżkę podatków o 40 miliardów funtów oraz dodatkowe wydatki państwa o kolejne 32 miliardy funtów. W sumie w ciągu roku poprzedzającego marzec pożyczy oszałamiającą kwotę 300 miliardów funtów.
Całe to zaciąganie pożyczek spowolni wzrost gospodarczy. Na przykład do 2027 r. gospodarka Wielkiej Brytanii wzrośnie zaledwie o 1,5%.
W tym tempie nasz deficyt budżetowy i dług publiczny będą rosły i rosły. Nic dziwnego, że inwestorzy obligacji zaczynają się buntować.
Nie mają tego.
Jak dotąd Reeves przetrwał wyższą rentowność obligacji niż Liz Truss, ponieważ stopy procentowe są ogólnie wyższe.
Jednak Kathleen Brooks, analityk w XTB UK, stwierdziła, że niebezpieczeństwo jest jasne. „Budżet wywołał reakcję rynku obligacji, a obrońcy obligacji ponownie wrzeszczą do drzwi Wielkiej Brytanii”.
„Poczucie paniki” wokół tego budżetu przypomina krach Liz Truss, stwierdził Brooks.
Następnie zadała pytanie, które wszyscy zadają: „Jak wysoko wzrosną rentowności w Wielkiej Brytanii? Teraz przekroczyli poziom 4,5%, co powstrzyma ich dalsze wzrosty?”
Co zrobił Reeves? Dowiemy się tego w nadchodzących dniach.