Wyborcy w Bułgarii poszli wczoraj do urn po raz siódmy w ciągu czterech lat i pomimo zwycięstwa centroprawicowej partii GERB, partie sympatyzujące z Władimirem Putinem zdobyły łącznie 21% głosów.
Od 2020 r. Bułgaria znajduje się w impasie politycznym, a wczorajsze głosowanie po raz kolejny nie przyniosło zdecydowanego wyniku.
Partia GERB, kierowana przez byłego trzykrotnego premiera Bojko Borysowa, zdobyła 26,4% głosów, a prounijna grupa Kontynuujemy zmiany-Demokratyczna Bułgaria zajęła drugie miejsce z 14,9%.
Jednak po połączeniu partie prokremlowskie faktycznie zdobyły większą część głosów niż zajmująca drugie miejsce koalicja proeuropejska.
Vazrazhdane (Odrodzenie), antynatowska partia nacjonalistyczna, zdobyła 12,9% głosów. Dodanie ich głosów do 8,1%, jakie zdobyła prorosyjska Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP), sprawia, że sympatycy Putina wyprzedzą drugą w kolejności koalicję.
Mimo sukcesu prokremlowskiej partii Odrodzenie nie zostanie ona zaproszona do koalicji rządzącej.
GERB i niepowodzenie grupy prounijnej w zdobyciu większości między sobą oznaczają, że w następnym rządzie potrzebna będzie trzecia strona.
Borisow podziękował wyborcom za wsparcie w poniedziałkowy poranek, wykluczając jednak włączenie Revivalu do nowego reżimu.
„Będziemy współpracować ze wszystkimi oprócz Revival” – powiedział.
Według bułgarskiej agencji prasowej lider Revival Kostadin Kostadinov ostro skrytykował w niedzielę „katastrofalnie niską” frekwencję. Według Euractiv wzięło w nim udział zaledwie 38 procent Bułgarów.