Korea Północna w dalszym ciągu grozi Zachodowi po odkryciu tak zwanego „najsilniejszego pocisku na świecie”.
Podczas czwartkowego startu próbnego nowa broń wzniosła się wyżej i utrzymała w powietrzu dłużej niż jakikolwiek inny pocisk wyprodukowany przez Pjongjang.
Oznacza to, że według doniesień nowa broń Korei Północnej może trafić USA, jeśli zostanie wystrzelona.
Północnokoreańskie media państwowe również nazwały międzykontynentalny pocisk balistyczny (ICBM) Hwasong-19 „doskonałym systemem uzbrojenia”.
Dyktator Kim Dzong-un powiedział, że wystrzelenie rakiety było „odpowiednią akcją wojskową” mającą na celu pokazanie wrogom Korei Północnej jej możliwości.
Kim dziękuje także naukowcom stojącym za tą bronią za pomoc w pokazaniu „niezrównanej zdolności Pjongjangu do strategicznego ataku nuklearnego”.
Następnie ostrzegł, że będzie kontynuował budowę broni nuklearnej Korei Północnej.
Kim dodał: „Twierdzę, że KRLD [North Korea] nigdy nie zmieni swojej linii wzmacniania swoich sił nuklearnych”.
W czwartek sekretarz obrony USA Lloyd Austin i jego południowokoreański odpowiednik Kim Yong-hyun potępili Koreę Północną po tym, jak Pjongjang wysłał 11 000 swoich żołnierzy na Ukrainę, aby pomóc Rosji w wojnie.
Tymczasem sekretarz stanu USA Antony Blinken ostrzegł, że żołnierze ci wkrótce wejdą do walki.
Powiedział: „Nie widzieliśmy jeszcze użycia tych żołnierzy do walki z siłami ukraińskimi, ale spodziewamy się, że stanie się to w nadchodzących dniach”.
Robert Wood, wysłannik USA przy ONZ, ostrzegł w tym tygodniu: „Jeśli wojska KRLD wkroczą na Ukrainę w celu wsparcia Rosji, z pewnością powrócą w workach na zwłoki. Radziłbym zatem przewodniczącemu Kimowi, aby dwa razy zastanowił się przed zaangażowaniem się w tak lekkomyślne i niebezpieczne zachowanie”.
Według doniesień północnokoreańskimi oddziałami na Ukrainie będzie dowodził generał mający bezpośredni kontakt z Kimem.
Według doniesień generał Kim Yong Bok, zastępca szefa armii Korei Północnej, przebywa na Ukrainie, aby nadzorować żołnierzy.